.

.

piątek, 28 grudnia 2012

 
 
26 grudnia był czasem malowania szafek szczególnie w nocy , kiedy to uświadomiłam sobie,że trzeba iść do pracy!! o zgrozo!!! po czym okazało się,iż mój mąż poszedł do lekarza, wziął na mnie tydzień opieki z racji tego,że nasz syn jeszcze mocno kaszle i tak oto kolejny tydzien spędzam w domu.. Niesamowite. bo j a nie miałabym odwagi wziąć sama na siebei opieki....z drugiej strony tak sobie myślę,że w końcu mam chore dziecko,jestem matką,a boję się stracić tak marną pracę,,,(żałosne) . kiedy powiedziałam kierowniczce ,że będę miała opiekę, to padło zdanie: "muszę zrobić rekrutację.." cokolwiek miało to znaczyć było co najmniej nie n a miejscu....później zaś padłopytanie:"czy franio jest ciężko chory,że potrzebujesz opieki?? " o matko!!! tragedią jest jeśli ktoś nie ma swoich dzieci i zadaje takie pytanianie rozumiejąc. że u maluchów godziny mogą zaważyc na tym. że jest źle lub dobrze ...teraz wyszło z tego masło maślane. ale inacze nie da się tego opisać, jak tylko takim chaosem, gdyż tak mi w duszy gra... Weszłam do domu cała zapłakana... tyle było z radości opiekowania się dzieckiem...może ten tydzień da mi nowe perspektywy, nowe pomysły.... może uda się ochłonąć i spojrzeć nieco inaczej na to wszystko co dzieje się dookoła?? może, bo przyszła dziś do nas zmywarka :D marzenie pracującej kobiety :) oj zaciesz jawi sięnna mych ustach :D mąż wybrał...jeśli o sprzęty chodzi nie wtrącam się,gdyz ja bym patrzyła na to co ładne,a on patrzy na praktyczność :) oto kilka zdjęć z mojej kuchni, która przechodzi metamorfozę dzień po dniu :)
 
 
 

                                                          w trakcie malowania :D



                                                                 fartuch mojej babci :)
                                         prezent od męża bym dążyła do perfekcyjności
                                       nowy , dumny jak paw , a jeszcze bardziej dumna ja :D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz