.

.

czwartek, 20 grudnia 2012

 
 
 
 
potężny dylemat matki!! tak, tak, nie ma co !! mąż chory, syn chory, a ja nie mogę wziąć dnia wolnego, bo bym rozwaliła cały dzień w pracy dziewczynom i to przed świętami ! Nie ma znaczenia, ze obaj wymiotują i są ledwo żywi... czasami wydaje mi się, że tylko praca się w tym kraju liczy... tak bardzo chciałabym mieć coś małego swojego, wcale nie za wielkie pieniądze,ale w taich momentach być z moimi chłopakami... być cała dla nich i słuzyć z radością... jeszcze tylko jutro i pięć dni wolnego... pytanie jak przetrwac dzień od 6.30 w pracy do 20?? przecież oszaleję! będę myślała jak się mają, czy Franio nie potknął się o niezliczoną ilośc rzeczy leżących na podłogach przez niekończący się remont, a przede wszystkim, czy ja wytrzymam takie obciążenie?? Matki powinny być z dziecmi do momentu, aż nie pójdą do przedszkola, bo to paranoja jedna wielka, by MUSIEĆ się rozwijać zawodowo, by nie wypaść z biegu...a tak naprawdę chodzi o to, by miec za co wykarmić rodzinę....marze o trójce dzieci, ale póki co nie stac nas na nianię dla jednego i dlatego jest w żłobku z korego przynosi różne choróbska i tak większość czasu spędza w domu, a mąż przeważnei beirze opiekę, bo ja nie mogę ...nie mogę, czy nie chcę być taka, bo wiem jak się u nas TYRA, coś ala arbeit macht frei , jakkoklwiek się to pisze..nawet nie ma czasu zjesc jak cywilizowany człowiek, a o przerwę trzeba się prosić czasem 2 godziny, bo jest tyle ważniejszych rzeczy do zrobienia... OMG!! zaraz mi głowa eksploduje z natłoku mysli...ciekawe kiedy przyjdzie czas na kino, teart, czy cokolwiek innego.....jakby to pewien ktoś określił... SMUTECZEK i tu się z tym ktosiem zgodzę w zupełności.... miłość wymaga poświęceń, ale czy aż takich???
 
 
 
 
 
 
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz