.

.

piątek, 9 grudnia 2016

Adwent rozpoczął się bardzo intensywnie.Nie mam na nic czasu i moi chłopcy też. Do samej Wigilii mamy tylko jeden dzień w tygodniu wolny,a reszta zapełniona terapiami, rehabilitacjami i przeróżnymi wizytami kontrolnymi od lekarza rodzinnego po onkologa,w dodatku z dwójką chłopców! dosłownie! Dziś już powiedziałam mojej przyjaciółce,że chciałabym mieć takie normalne macierzyństwo,budzę się rano,zaprowadzam dzieci do przedszkola,robię zakupy,gotuję obiad, idę z dziećmi na spacer! Och jak mi tego brakuje,właściwie nigdy tego nie miałam , w zamian za to mam rehabilitację 3x w tygodniu, terapie 1x, do tego wizyty w poradniach :onkologicznej,chirurgicznej,gastroenterologicznej, SI,logopedycznej, alergologicznej,neurologicznej,pulmonologicznej, rehabilitacyjnej,audiologicznej,okulistycznej, nieustanne badania (usg,rtg,krwi), a w dodatku sama ze sobą walczę ostatnio i tak mi brakuje czasu wolnego dziś miałam chwilę to spać z Jasiem poszłam ! o tak! ciągle bym spała.Dni uciekają przez palce a ja próbuję łapać każdą chwilę. Do tego moje studia podyplomowe, taka rozrywka raz w miesiącu tylko dla mnie całe dwa dni :) i pytają mnie dlaczego Ty jeszcze udzielasz się na rzecz innych nie szkoda Ci czasu?? o nie! to udzielanie się to taka zajawka normalności , że w końcu ja coś dla kogoś ,a nie ciągle ktoś dla nas. To takie oderwanie się od codziennego biegu do biegu ku dobrym celom ! lepszym! Nieustannie zastanawiam się jak to jest zwolnić, ale chyba nie teraz. Dziś wolny dzień, Jaś już po dwóch godzinach w domu obierał buty bo on musi jechać do Pani Oli ! (Jego rehabilitantka), i nie mogłam mu wytłumaczyć, że dziś nie-za to popołudniu robiliśmy kartki świąteczne :) Jaś dziś krzyczał, że chce do dzieci do przedszkola, kiedy zauważył przedszkolaki maszerujące do ogrodu... nie mam kiedy posłać go do przedszkola szczerze powiedziawszy... zastanawiałam się ostatnio i wyszły mi może przy dobrej organizacji dwa razy w tygodniu, no może trzy,ale to ponad siły nasze na ten moment. Przysypiam na kanapach,jestem zmęczona, a żebym mogła iść na badania do przychodni musiała mnie ratować niania, po badaniach i załatwieniu wszystkich spraw - poszłam na kawę do kawiarni i kawałek tortu! Taki dobry czas, dobre 30 minut :D ale za to jakie! Za to u Franciszka w przedszkolu wycieczka na Warsztaty Świąteczne do Kozielca, Mikołajki a już 13 grudnia obchody Dnia Świętej Łucji :) mój ukochany dzień, gdyż moja babcia miała tak na imię. Babcia, która była dla mnie bardzo ważna. No i mamy choinkę! KURIER przyniósł ją , ja gotowałam obiad, w mieszkaniu było cicho, i kiedy weszłam do pokoju stojak był zamontowany, Jaś siedział z lizakiem na pustym kartonie,a Franek działał dalej :) i stoi nieubrana, w planach miałam ubierać ją w tygodniu przed świętami, ponieważ w kalendarzu adwentowym jest jeszcze zadanie zrobienia łańcucha na choinkę, bombek, ale chyba zmienię czas na ten weekend, w końcu raz się żyje, a choinki nie kupujemy póki co roku, ponieważ Jaś kiedy tylko czuje żywą choinkę, po dwóch dniach zaczyna się dusić. Jutro pieczemy pierniki i siedzimy w domu, z racji kataru i osłabienia Jaśka. chyba druga infekcja w tym sezonie się zaczyna i tak dobry wynik jak na odporność naszą :)

1 komentarz:

  1. Piękna z was rodzinka. Życze Ci Natalio, żebyś znajdowała tą chwile dla siebie. Mama jest dla dzieci najważniejsza..
    Pozdrawiam Martita

    OdpowiedzUsuń