.

.

poniedziałek, 10 marca 2014

Wiosenne zmęczenie

Tak wiele się dzieje, był czas w którym byłam w szpitalu od 9.00 do 14.30 -Jaśko był w tym czasie bardzo dzielny, dzielniejszy niż mama :) doprawdy :) Byliśmy na kontrolach lekarskich okulista i Poradnia Patologii Noworodka :) no cóż... oczy wydobrzały, okulistka dała zgodę na operacje, jednak wspólnie z neonatologami i naszą ukochaną Panią chirurg zdecydowaliśmy, że za dwa miesiące... No i jest coś, co wprawiło nas w osłupienie...podczas kontroli neonatologicznej lekarz dopatrzyła się, iż nie mamy USG przedciemieniowego, gdyż już na luty nie udało się nam zarejestrować i korzystając z dobrego serca naszego lekarza, który odbierał Jasia na sali porodowej , wykonali Mu USG by zobaczyć jak zmienia się sytuacja... I stałam jak wryta płacząc i wytrzeszczając oczy.... Żadnych zmian, żadnych! Wiadomo, że nie można powiedzieć jak będzie się rozwój Jasia kształtował, czy zmiany się zasklepiły, czy też zarosły miąszem i teraz prawa półkula będzie musiała przejąć funkcje lewej, ale walczymy!! o każdy dzień, każde uniesienie głowy, by przed operacją trochę nadrobić, bo później znów długo na brzuszku nie poleży... Jutro, a właściwie już dziś wizyta u kardiologa, który zdecyduje co z Jego wadą serduszka,środa rehabilitacja z ciocią Anią :), czwartek- neurologopeda w Grudziądzu , a już w poniedziałek pulmonolog, no i mój zjazd na studiach w weekend, do tego moja mam , która nas odwiedzi już w czwartek i piątek, no i tydzień zleci niemiłosiernie... Moja praca dyplomowa leży odłogiem, połowa napisana i ani drgnie więcej... Zmęczenie robi swoje, sił brak, wczoraj miałam duszność i prawie zemdlałam... Tyle chciałabym zrobić...Ostatnio przespałam rehabilitację...Po prostu nie ogarnęłam sytuacji...Na szczęście nasza Pani Ania złota kobieta śmiechem to zbyła :) Projekt szkoły demokratycznej ostatnio trudny do ogarnięcia, nie mówiąc o przedszkolu...ale nie mam jak, kiedy... Coś czuję, że jak dalej będziemy żyć w takim tempie, to praca zawodowa będzie po prostu niemożliwa bynajmniej w tym momencie....tyle chciałabym zdziałać, zrobić , tyle pomysłów wprowadzić w życie i nagle ściana, mój organizm odmawia posłuszeństwa, słabnie, pada...wycieńcza się.... nie wiem skąd w takim razie energia na to, by biegać od lekarza do lekarza i załatwiać różne sprawy... Że też jeszcze nie padłam pod bramą szpitala, a do trzech jeździmy ;) A tak całkiem serio to jestem zadowolona widząc malutkie postępy :) Wrzucam kilak zdjęć moich dzieci z ostatnich dni :) Odwiedzili nas dziadkowie i prababcia ostatnio :) Mój Franio w żłobku miał kolorowy tydzień i na zakończenie tygodnia piekliśmy tort :) tęczowy :)znalazłam przepis idealny bita śmietana i na białkach, to cudownie, gdyż dla naszego alergika to ważne :) Ileż było radości, ze mama pozwoliła ciasto! rany! Nieustannie mnie całował i przytulał się :) Jako, że wielką pasją Franciszka są pojazdy, a ostatnio uwielbia jeździć po mieście tramwajami i autobusami, to dziadzio Frania zabrał go do zajezdni autobusowej, w której to Pan kierowca pozwolił mu wejść do pustego autobusu! o rany, a jak posadził go za kierownicą to już w ogóle była radość :) Przeżywał bardzo mocno :) i ciągle w domu powtarzał dziękuję Panu bardzo :) o tak !! dzięki temu Panu marzenia Frania się spełniły :) Kto wie, może to robienie prawa jazdy podczas ciąży przyniesie owoce ?? :)

3 komentarze:

  1. Jesteś bardzo dzielną i do tego pełną energii kobietą! Tyle potrafisz (i chcesz, a to bardzo ważne) zrobić. Dacie radę, Twój Jasiek ma szczęście, że ma taką Mamę:) Pozdrawiam! Agnieszka

    OdpowiedzUsuń
  2. Dużo sił Ci życzę i do głowy przychodzą mi słowa "Wszystko mogę w Tym, Który mnie umacnia"
    Buziaki dla Was!
    Iza

    OdpowiedzUsuń
  3. Siły i wiary! Musi być dobrze! Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń