.

.

czwartek, 17 kwietnia 2014

wiele ostatnio się nauczyliśmy...Odkryta lewa ręka i stopą kręcę... był czas ogromnego kryzysu i wtedy po raz pierwszy pochowałam swoje dziecko.... stan był makabryczny, by nie powiedzieć ciężki,ale już jesteśmy na prostej i dał sobie radę bez tlenu ufff :) choć lekarz mówi, że nawet nie chce myśleć ile to potrwa... no cóż tyle ile będzie trzeba, póki co 3 tygodnie....walczymy dalej! Coraz bardziej zadomawiam się na oddziale ;)o swoich kryzysach i samotności nie chce mi się nawet pisać...Dziwne, że jak trafia dziecko do szpitala, to znajomi się odzywają, a przyjaciele milczą... to taki paradoks z serii co najmniej dziwnej...

3 komentarze:

  1. Bardzo,bardzo mocno trzymam kciuki za Was! I Ciebie wspieram i ślę mnóstwo sił.Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nata bo tak to jest że ci co obiecują dożo dają mało, a najwięcej dostajemy od tych po których najmniej się tego spodziewamy ;-). Od na Lisków Gdyńskich moc 1000 całusów i uścisków. Cały czas o was myślimy mocno trzymamy kciuki no i oczywiście czekamy na wasze odwiedziny w Gdyni jak tylko Jaśko nabierze mocy na dalekie podróże ;-)

    OdpowiedzUsuń