.

.

poniedziałek, 3 października 2016

Dziś wszyscy o proteście ,miałam dwie ciężkie rozmowy od rana.... I rano dzwonię do bliskiej mi teolożki.... wywnętrzam się mówię o swoich wątpliwościach o tym, że tak pół na pół we mnie i wiecie co usłyszałam???? NATALIA!!CZEKAJ!!! Ty dokonałaś wyboru, pamiętasz?? :O że co?? jak to dokonałam?? kiedy?/ a Jaś???/ Pamiętasz?? Poszłaś do ginekologa.... Dowiedziałaś się że raczej w ciągu tygodnia urodzisz, trafiłaś do szpitala, podpisałaś papiery,że mogą Ciebie ratować i dziecko, jak się Jaś urodził, to mimo wszystko jak przyszli do Ciebie podpisałaś papiery, by go ratować, nie musiałaś i nikt tego by nie podważył, bo przy skrajnych wcześniakach nawet sądownie tego nie ustalają, bo przecież nie ma gwarancji życia i jego jakości i mnie zatkało!! ZATKAŁO!!! na szczęście córeczka znajomej zaczęła płakać a ja musiałam wyjść z domu i skończyłam rozmowę, ale słyszę to wszystko słyszę..... I myślę, że przecież zgodziłam się na kroplówki, które mój organizm niszczyły, które w sumie były już wycofane a tylko one pomagały mi zatrzymać skurcze....miałam kołatania serca , trzęsłam się cała po nich, ale każdy dzień był ważny, nie chciałam urodzić w 22 tygodniu bo było by to poronienie nie poród przedwczesny, mimo,ze jedno dziecko w domu położyłam się do szpitala, bo płodzę dzieci świadomie, nie tylko zdrowe... 30 dni antybiotyków, nieustanna walka o zbicie stanu zapalnego w organizmie, czekanie .... po porodzie przyszli z kartką, czy zgadzam się na procedury medyczne, transfuzję, intubację, etc.. wiedziałam, że może nie chodzić nie mówić, nie widzieć ,nie słyszeć, może nigdy nie zapłakać, wszystko wiedziałam.... uszkodzenie mózgu, wiedziałam, co to znaczy wcześniak, ale nigdy przez myśl mi nie przeszło, by podjąć inną decyzję... nie wiem , nawet o tym nie myślałam...moje małe 800 gram, operacje, szpitale, jeszcze czeka nas operacja .... jeszcze wiele lat terapii walki.... mój 5,5 miesięczny płód ... niepełnosprawny.... za chwilę skończy 3 lata.... chodzi, mówi, łyka, widzi, słyszy... bo myślę, że jeśli płodzisz dziecko by kochać, to nie tylko piękne ,zdrowe bobaski , a reszty się pozbywasz... bo nie ten chromosom, bo nie to czego oczekiwałaś... u nas brak pomocy...Jakby było idealnie?????? o tak! Idziesz do ginekologa, dowiadujesz się ze Twoje dziecko będzie miało wadę genetyczna, będzie chore, od razu lekarz wyciąga namiar do psychologa, grupy wsparcia, ALE nie ma tego, nie ma!! i może tu jest problem..... ja byłam wściekła leząc w szpitalu, widząc ból matek.... brak pomocy... założyłam grupę wsparcia dla mam wcześniaków, myślicie,ze pielęgniarki czy lekarze mówią o niej na oddziale?? nie mówią...dają nasze numery telefonów?? nie dają.... Bo nie wypada przecież :) ale wypada patrzeć na rodzica, który oddala się od dziecka, który nie potrafi się odnaleźć ... Ciągle zastanawiam się nad tematem gwałtu...to chyba we mnie najbardziej trudne....Temat daje dużo pytań, dużo wątpliwości.... Ktoś siłą targnął w moje ciało, moją godność, jeśli pocznie się niczemu winne dziecko, to co wtedy?? to jedyna moja wątpliwość, ale terapia, oddanie dziecka... nie wiem....i tak trauma i tak trauma.... jednak to nie dziecko powinno zginąć w tym momencie.... to jedyna rzecz, która mnie zastanawia,ale też widzę tak realnie że chyba coraz mniej mnie zastanawia... Znam bardzo blisko trzy osoby które dokonały aborcji, jedna z gwałtu, druga z powódek finansowych, trzecia z powodu męża alkoholika... wiecie? zero radości w tych osobach, wszystkie trzy mówią moje dziecko ...wszystkie trzy bez radości, uśmiechu.... z wielka pustką.... i nawet ta z gwałtu ciągle myśli w kategorii moje dziecko ..... i gdyby można było cofnąć czas -cofnęła by i to pokazuje mi też że mam się nad czym zastanawiać..... Nie chcę oceny, choć pewnie będzie ona miała miejsce...każdy ma inną wrażliwość i każdy myśli inaczej, nie każdy jest wierzący,ale myślę, że prawo do życia jest ważne,jest uniwersalne..... każdy ma swoje sumienie, czy prawo wejdzie w życie czy nie i tak aborcja kwietnie w gabinetach prywatnych i tak....więc niewiele się zmieni w tym temacie....niejednokrotnie byłam świadkiem takich historii...ja wybrałam naturalnie życie, nawet się nad tym nie zastanawiając... I hołd składam wszystkim matkom wcześniaków , które znam, które walczą, mimo.,że dzieci nie widzą, nie słyszą, nie mówią.... i mamie Julki! Julia 23 tydzień,według prawa niehumanitarne jest ratowanie dzieci tak małych... są ograniczone możliwości,ale mama mówiła walczcie.... i lekarze dali radę,a właściwie Julia, 450 gram a aktualnie 4 lata, biega, skacze, chodzi na angielski....

2 komentarze:

  1. Natalaoszko :) Tekst przeczytałam i widać, że jest efektem głębokich przemyśleń a nie kopiowania cudzych haseł, więc wartościowy . Jednak cała batalia toczy się o to czy uważamy, że osoby które z jakiś względów (daleko mi od oceniania co takim powodem jest) powinny stanąć przed sądem. Chociażby te trzy koleżanki wymienione przez Ciebie w tekście. Czy uważasz że one też powinny stawać przed sądem i tłumaczyć się z przeżytych tragedii? Ja również uważam, że każdy ma prawo do życia. I każda matka ma prawo o to życie walczyć.Jednak sądze, że nie można nikogo zmusić, żeby nosił pod sercem, urodził i wychował dziecko, którego nie chce ( straszne ale tak niestety czasem jest), które boi się urodzić (z przyczyn zdrowotnych). Każda z nas może znaleźć się w takim momencie swojego życia, gdzie będzie musiała podjąć jakąś decyzję- może złą, ale jednak decyzję z której konsekwencjami będzie musiała żyć do końca życia. Sprzeciwiam się jednak temu, żeby inni ludzie poddawali ocenie moralnej takie decyzje i stawiali je przed sądem. I ja właśnie o to walczyłam w czarny poniedziałek. Pozdrawiam,
    Natalia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Absolutnie nie uważam by sąd był tu odpowiednim miejscem. Daleka jestem od oceny innych w dodatku w takiej sprawie... Chciałam powiedzieć tylko co mnie dotknęło... Dziękuję za ten komentarz. Na Facebooku dostałam wiele komentarzy pozytywnych negatywnych wszystkie bardzo cenne i tak rozmyślam nad tym w każdym aspekcie...

      Usuń