.

.

poniedziałek, 18 kwietnia 2016

Uwielbiam takie dni jak ten, kiedy nigdzie się nie spieszymy, kiedy możemy poskakać w wodzie ile tylko sił w nogach i nic ani nikt nas nie goni :) to wielka radość jechać do babci i leniuchować, nie martwić się o obiad, kawę bo wszystko u niej jest :) jezioro, świeże powietrze, drzewa, ptaki i czas, który mówi nam, że dla nas w tym czasie się zatrzymuje i jest kuzyn, z którym można się powygłupiać i ciocie, prababcia , i słodycze bez limitu, bo przecież w takie dni nie sposób odmówić ;) i to wszystko po to, by wrócić do naszej codzienności , w której gonią terminy, rehabilitacje , ale są też przyjemności, kiedy to możemy z kolegami w piaskownicy szaleć... te małe chwile, tak ważne, tak potrzebne do budowania dorosłego życia o którym teraz nikt nie myśli :) Od wczoraj mamy oficjalne rodzinne stanowisko w kwestii imienia dla psa :) DIEGO!! nie mogliśmy się dogadać kompletnie, mimo Felixa - każdy z nas wolał inaczej i kiedy wczoraj Jaś chodził i krzyczał GIEGO GIEGO!!!, i pies do niego przybiegał, już wiedzieliśmy, że spór rozwiązany :) Zadecydowała Babcia :) Męską decyzją oficjalnie ma imię!!! Reaguje na nie wspaniale!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz