.
piątek, 26 września 2014
"jesień idzie, nie ma na to rady..."
Jesienna szaruga napawa mnie energią i kreatywnością, nie mówiąc o tym, że twórcza jestem bardziej niż latem :) Jaś nie ma się za dobrze, toteż siedzimy w domu, a dwa skierowania do szpitala leżą na szafce i czekają, czy się pogorszy, czy tez nie, a dziś jak na złość jest lepiej- ufff :) :) :) Wypad na żołędzie, tworzenie jesiennych obrazków i kącik jesienny... To wszystko powstało we Frankowym pokoju :) Uwielbiam jesienne dni dziś kalosze, Jasia w chustę i wędrujemy do lasu, czas naładować akumulatory :) Z małych sukcesów Jaśkowych wkłada sobie sam smoczek do buzi i manipuluje grzechotkami niesamowicie ,jak na Jego skomplikowane życie :) no i leżenie na brzuchu, choć nie podoba mu się, znosi lepiej niż wcześniej :) :)
nie ma jak miłość do samochodów :)
ostatnie wspomnienie owocowych sałatek :) już 5 dzień diety i daję radę :) wizyta u dietetyczki była dość pouczająca , no ,ale czasami daje mi bonusy w postaci jednego posiłku, który składa się z połowy tabliczki czekolady , bądź 10deko ciasta drożdżowego :)6 miesięcy ciężkiej pracy przede mną, póki co głodna nie chodzę :) byle do wiosny :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz