.

.

piątek, 28 marca 2014

DZIŚ BYLIŚMY NA REHABILITACJI I PAN ORDYNATOR OSŁUCHAŁ JASIA, ALE WSZYSTKO BYŁO CZYŚCIUTKIE...JEDNAK CAŁY DZIEŃ SPAŁ, DUSZNOSCI MA STRASZNE, APETYT MNIEJSZY, :( PODAŁAM LEKI NA ZBICIE TEMPERATURY I CZUJĘ SIĘ BEZSILNA :(WYGLĄDA STRASZNIE .... nieustannie mysle,czy wieczorem nie pojechac do szpitala by go osłuchali :(

czwartek, 27 marca 2014

Dopadła nas choroba ...do tego stopnia, że śpimy w foteliku samochodowym, bo inaczej nie jesteśmy w stanie...Wyniki z krwi nie są złe, więc póki co możemy być w domku, co cieszy mnie bardzo,ale kaszel jest okropny...Nie wspomnę o temperaturze, biegunce i katarze:/Do inhalacji mamy sterydy.. Tak mi się zebrało na zdjęcia, więc wrzucam zdjęcia -przedział czasowy miesiąc:)aktualnie 62 cm i 4200 :) z radością!!!! inhalacja mnie nie interesuje za bardzo, poznaje swoja prawą rękę,z lewą póki co mi nie bardzo idzie :) a tu wygłupy z mamą :) i podróze,jak to u mnie(do lekarzy i rehabilitantów oczywiście) a tu w chorobie mama mnie już nie męczy na brzuszku, jednak czasami muszę poleżeć i moje spanie- nasza rehabilitanka się pewnie załamie,ale tylko tu katar sływa gdzie trzeba :) I fRANCISZEK :) TEN BŁYSK W OKU !! O TAK ! JUZ MYSLI CO BY TU WYKOMBINOWAC! :) 3 majcie więc kciuki za zdrowie! Każda modlitwa się przyda!

niedziela, 16 marca 2014

No i zaczęło się! jeździmy raz w tygodniu do Grudziądza do neurologopedy i jednocześnie trenera SI! Co za kobieta!! Jaś popisując się jest tam nad wyraz spokojny i opanowany-pewnie do czasu :D Poza tym,że jest najlepsza w kujawsko-pomorskim z tego co wiadomo , to moim zdaniem wspaniały CZŁOWIEK! walczy o swoich pacjentów konkretnie , bo karmiąc Jasia, mogłam zostać w gabinecie i popatrzeć na terapię pewnej kobiety :) RANY!! ILEŻ TROSKI O CZŁOWIEKA :) Po za tym dla ciekawskich - wizyty na NFZ i to tylko z tygodniowym czasem oczekiwania... Godzina w gabinecie bez stresu i pośpiechu! same konkrety!!!! a Jaś... no cóż! wiele pracy przed nami, póki co mamy kupić piłkę do ćwiczeń i ćwiczyć ćwiczyć :) stymulować wzrok, słuch, ruch :) i aparat mowy :) w kółko musimy mieć coś w buzi :) oj! plus dzienniczek obserwacji, który muszę założyć, na szczęście szczegółowe obserwacje co 10 dni,ale wtedy wszystko!!! Po ponad godzinnym wywiadzie diagnozy nadal nie postawiła! Zwróciła uwagę na wiele elementów, i na Franciszka biegającego po korytarzu,który tez stanie się jej pacjentem, by zaspokoić w pełni jego potrzebę ruchu i dobrze stymulować Jego dalszy rozwój :)W ciągu 20 sekund rozmowy z kimś na korytarzu zaobserwowała u Frania jego temperament i wiecznie biegające nogi :) powiedziała, że musimy o Nim porozmawiać na osobnej wizycie :)więc skierowanie trzeba będzie wydobyć i dla Niego :):) Wtedy to stwierdziłam, że my jako rodzice nawet dobrze rozwijających się dzieci nigdy nie pomyślimy, by pojechać do jakiegoś specjalisty porozmawiać o rozwoju, op stymulacji odpowiedniej :) a warto! i jeśli ktoś jest w stanie pojechać na konsultacje do Grudziądza, to z radością polecam i udzielę wszelkich informacji :)

poniedziałek, 10 marca 2014

Wiosenne zmęczenie

Tak wiele się dzieje, był czas w którym byłam w szpitalu od 9.00 do 14.30 -Jaśko był w tym czasie bardzo dzielny, dzielniejszy niż mama :) doprawdy :) Byliśmy na kontrolach lekarskich okulista i Poradnia Patologii Noworodka :) no cóż... oczy wydobrzały, okulistka dała zgodę na operacje, jednak wspólnie z neonatologami i naszą ukochaną Panią chirurg zdecydowaliśmy, że za dwa miesiące... No i jest coś, co wprawiło nas w osłupienie...podczas kontroli neonatologicznej lekarz dopatrzyła się, iż nie mamy USG przedciemieniowego, gdyż już na luty nie udało się nam zarejestrować i korzystając z dobrego serca naszego lekarza, który odbierał Jasia na sali porodowej , wykonali Mu USG by zobaczyć jak zmienia się sytuacja... I stałam jak wryta płacząc i wytrzeszczając oczy.... Żadnych zmian, żadnych! Wiadomo, że nie można powiedzieć jak będzie się rozwój Jasia kształtował, czy zmiany się zasklepiły, czy też zarosły miąszem i teraz prawa półkula będzie musiała przejąć funkcje lewej, ale walczymy!! o każdy dzień, każde uniesienie głowy, by przed operacją trochę nadrobić, bo później znów długo na brzuszku nie poleży... Jutro, a właściwie już dziś wizyta u kardiologa, który zdecyduje co z Jego wadą serduszka,środa rehabilitacja z ciocią Anią :), czwartek- neurologopeda w Grudziądzu , a już w poniedziałek pulmonolog, no i mój zjazd na studiach w weekend, do tego moja mam , która nas odwiedzi już w czwartek i piątek, no i tydzień zleci niemiłosiernie... Moja praca dyplomowa leży odłogiem, połowa napisana i ani drgnie więcej... Zmęczenie robi swoje, sił brak, wczoraj miałam duszność i prawie zemdlałam... Tyle chciałabym zrobić...Ostatnio przespałam rehabilitację...Po prostu nie ogarnęłam sytuacji...Na szczęście nasza Pani Ania złota kobieta śmiechem to zbyła :) Projekt szkoły demokratycznej ostatnio trudny do ogarnięcia, nie mówiąc o przedszkolu...ale nie mam jak, kiedy... Coś czuję, że jak dalej będziemy żyć w takim tempie, to praca zawodowa będzie po prostu niemożliwa bynajmniej w tym momencie....tyle chciałabym zdziałać, zrobić , tyle pomysłów wprowadzić w życie i nagle ściana, mój organizm odmawia posłuszeństwa, słabnie, pada...wycieńcza się.... nie wiem skąd w takim razie energia na to, by biegać od lekarza do lekarza i załatwiać różne sprawy... Że też jeszcze nie padłam pod bramą szpitala, a do trzech jeździmy ;) A tak całkiem serio to jestem zadowolona widząc malutkie postępy :) Wrzucam kilak zdjęć moich dzieci z ostatnich dni :) Odwiedzili nas dziadkowie i prababcia ostatnio :) Mój Franio w żłobku miał kolorowy tydzień i na zakończenie tygodnia piekliśmy tort :) tęczowy :)znalazłam przepis idealny bita śmietana i na białkach, to cudownie, gdyż dla naszego alergika to ważne :) Ileż było radości, ze mama pozwoliła ciasto! rany! Nieustannie mnie całował i przytulał się :) Jako, że wielką pasją Franciszka są pojazdy, a ostatnio uwielbia jeździć po mieście tramwajami i autobusami, to dziadzio Frania zabrał go do zajezdni autobusowej, w której to Pan kierowca pozwolił mu wejść do pustego autobusu! o rany, a jak posadził go za kierownicą to już w ogóle była radość :) Przeżywał bardzo mocno :) i ciągle w domu powtarzał dziękuję Panu bardzo :) o tak !! dzięki temu Panu marzenia Frania się spełniły :) Kto wie, może to robienie prawa jazdy podczas ciąży przyniesie owoce ?? :)

sobota, 1 marca 2014

Dziś na zajęciach uczyliśmy się techniki decoupage. butelka, słoik po kawie i puszka po mleku stały się moim celem... Krok po kroku tanimi domowymi sposobami nauczyliśmy się kłaść warstwę po warstwie :) nie było do wyboru zbyt wielu kolorów i wzorów, ale przedstawiam moje małe prace :)Najbardziej zadowolona jestem z przybornika dla Fracnciszka, w którym znalazły się kredki od Dominisia i Nikusia z Domowego Zakątka ,ale o tym za chwilę :) Wracam z zajęc, a tam jakieś nowe przedmioty leżą na podłodze, rozerwane pudło i lizak w buzi synka :D Zdumienie, zdziwienie, szok??? Przyszła paczuszka z wygranym Candy ! no właśnie, miało być to co po lewej... a przyszło to co po prawej :) Iza ! DZIĘKUJEMY!!! Franciszek po prostu oszalał ze szczęścia :D był taki bałagan, plasteliny wszędzie pełno, Jego pierwsze dorosłe pisaki w których się zakochał, nieustanne układanie puzzli i nie wiem co tam jeszcze, Farby zostawiłam na JUTRO, ale był płacz :D aż poszedł spać o 22.30 z wrażenia :) Tak naprawdę podziękowania szczególne nalezą się synom Izy , którzy postanowili dołożyć coś od siebie do paczki :) Niesamowite jak pięknie potrafią się dzielić z innymi :) BYłam w takim szoku, że do teraz siedzę i oglądam wszystkie radości :)