.

.

poniedziałek, 24 lutego 2014

WIOSNA ACH TO TY :)

Nie brakuje mnie ani jednego płatka śniegu :) o nie :) czuje wiosnę w pełni :) Mąż kupił mi bukiet wiosennych kwiatów i od razu przyjemniej pije się poranną kawę :) Poranną z tego względu, że po dwóch godzinach od wstania wygląda u nas jak po przejściu tornado :) Urok żywego dwulatka :) Pozwalam Mu na to z racji pobudzania zmysłów i dobrego rozwoju...Jak to rehabilitantka Jaska pięknie powiedziała "Całę życie będzie musiał żyć w ramach , więc niech dzieciństwo chociaż ma piękne :)" i tego się trzymam :) Co do naszego Jasia to są i dobre i złe wieści :) Operacja zamknięcia stomii zaplanowana na maj. Chyba, że Okulista zdecyduje inaczej... Nasza Pani chirurg powiedziała, że już czas, ale jeśli oczy dochodzą tak wolno do siebie, to nie ma co się spieszyć, byle przed rokiem go zamknąć ;) Była zachwycona przybieraniem Jasia, tym jakie ilości mleka wypija i jak zagęszczą kupkę , podkreślmy, że ma dwie ilostomie, które to takim maluchom przysparzają wiele kłopotów, a u nas bez cholesteraminy , bez browiaka a tak sobie radzi świetnie :) to był dla niej pozytywny szok i radość :)A ja pękałam z dumy chociaż raz na jakiejś kontroli :) Jaś ma już 3200 i pod koniec miesiąca będzie miał 4 miesiące :) Niestety nasza rehabilitantka stwierdziła zaburzenia integracji sensorycznej i będziemy musieli jeździć do Grudziądza na rehabilitację prawdopodobnie raz w tygodniu, w przyszłym tygodniu mamy luźniejszy grafik lekarzy, więc się wybierzemy do neurologopedy na konsultacje. Oto nasze ostatnie wieści, kłopoty...
Wygrałam Candy w Domowym Zakątku , a oto mała podpowiedź :) Gra która do nas niebawem dotrze :) W oczekiwaniu postanowiłam przeczytać Małego Księcia :) Dziś wieczór pierwszy :)

niedziela, 23 lutego 2014

Kulinarnie z Domowym Zakątkiem :)

Dziś dość kulinarny wpis :) Bardzo lubię blogga Izy, DOMOWY ZAKĄTEK się zwie :) nie potrafię jeszcze podlinkowywać więc dociekliwym proponuję poszukać :)Iza jest mamą dwójki synów, zajmuje sie dziećmi i domem i dla mnie jest idolem jeśli chodzi o prowadzenie domu, macierzyństwo i wcale nie trzeba nie wiadomo czego :) wystarczy piękno, prostota i Boży Duch :) a z jej postów bije ciepło, miłość, piękno :) Kiedy mi smutno często zaglądam do niej i czytam stare wpisy, podpatruję przepisy i jedne z nich niedawno zagościł na naszym stole :) nie jest tak zrobiony jak u Izy, ponieważ nie zaplotłam warkoczy , co uczynię następnym razem,ale zobaczcie jakie cudo mi wyszło :) sycące, pyszne i efektowne :) Niedługo pokażę Wam co wygrałam u Izy właśnie ,a tym czasem kilka zdjęć... dla ciekawskich składniki: *pierś z kurczaka *ciasto francuskie *papryka *ser mozarella *cebulka *przyprawy wedle uznania papryczkę i cebulkę przysmażamy, przed nałożeniem na kurczaka, a reszta jak widać :)

środa, 19 lutego 2014

zbyt wiele :)

dzieje się ostatnio, nawet czasami człowiek nie ma czasu iść do toalety, ale jakoś perspektywa każdej minuty poświęconej dzieciom wynagradza wszystkie trudy :) Dziś od rana intensywna lekcja matematyki. Wstaję z łóżka i słyszę one, twoo five six seven eight nine teen... i tak do dwunastu jakkolwiek się to wszystko piszę... z uśmiechem na ustach poszłam do toalety, zaprzyłąm kawę ale coś za grzecznie nasze dziecko liczyło (nawet nie wiem skąd po angielsku zna liczny) yyyy liczymy po polsku tylko do 12). Wchodzę, a moja pięknie kwitnąca orchidea, ma tylko cztery kwiatki :) niesamowicie pochłonięty liczeniem wszystkich płatków, które znalazły się w równym rzędzie na parapecie :) ale matematyka to ostatnio pasja Franciszka, mierzenie, liczenie, przelewanie, odmierzanie to pochłania jego dni:) po wyjściu z domu następuje oczekiwanie na windę :) w windzie liczymy przyciski:D MIKA MIKI GJA W GUZIKI MAMUSIU :D :)guziki są suupeeer!!! świecą się, te do których dosięga F. i zatrzymujemy się na piętrze trzecim , drugim, pierwszym aż w końcu dojeżdżamy na parter i na nowo wciska wszystkie piętra do których dosięga licząc głośno co raduje póki co sąsiadów :D później liczymy schody :) jest ich 8 :) żłobek ma 11 :D nie wiem skąd w nim tyle radości z liczenia, ma 2 lata i trzy miesiące, a ja cieszę się, bo może nauka będzie dla NIego pasją a nie przykrym obowiązkiem, choć książki ostatnio go zdecydowanie nudzą, to jestem cierpliwa i nadal chodzimy do biblioteki i wypożyczamy książki,ale ale.... nie chcę stracić czytania, choć widzę, że odchodzi na rzecz liczenia- pozwalam na to ufając, że sam odkryje swoje pasje :) jak już skończymy liczenie schodów, zaczynamy zabawę kolorami :) - "MAMUSIU!! CZEJONE AUTO!" i tak po kolei rozpoznajemy kolory, oglądamy patyki, kałuże, trawę, psy i sąsiadów "DIBOBŁY:) " dzień dobry :)odpowiadają uśmiechnięci sąsiedzi i przechodnie z którymi się wita :) i tak 3 minutowa droga do żłobka trwa czasami 20 :) bo przecież dookoła tyle cudownych rzeczy do odkrycia, tyle radości, tyle ludzi, psów i kotów ;) a szczególe miejsce w Jego sercu zajmują kałuże :D pozwalam Mu skakać z racji tego, iż Jego buty mają membranę śniegową i nie ma opcji przeciekania na szcęście nasza miła Pani w sklepie z butami, któremu staliśmy się wierni zawsze dba o praktyczność każdych butów, które co sezon fundują babcie :) nie ma co oszczędzać na butach dzieci :) jakość, Polscy producenci, odpowiednio wyprofilowane , to wszystko czego oczekuję od dziecięcego buta :) to wszystko dostaję :D a oto coś co dla nas było dziś wieelką niespodzianką :) dostaliśmy prezent :) i to jaki !!! absolutnie kolory na żywo są genialne!!!dziewczyna szyje cuda! MADEJKA tak się zwie, na facebooku łatwo znaleźć :) polecam serdecznie i dziękuję z całego serca! jestem absolutnie zakochana w jej szyciu :) kolorach i sercu jakie wkłada w swoją pracę :) co u Jaśka...w tym tygodniu tylko SYNAGIS, (gotowe przeciwciała do walki z wirusem RS :) i rehabilitacja u Pani Ani :) no cóż :) okulista dopiero w przyszłą środę, co mnie naprawdę stresuje, jakoś dziwnie nie wiedzieć jak z Jego oczami :) tym bardziej, że Jego kolega z inkubatora obok stracił wzrok w zeszłym tygodniu i nas to zestresowało bardzo.... heh... modlimy się za rodziców i małego Oskara ::::*

środa, 12 lutego 2014

BRACIA

nie Cugowscy! :) ale nie sądziłam,że z taką miłością będzie Franciszek obchodził się w stosunku do Jasia :) Kiedy tylko płacze słyszę , mam, idź pomóż Jasiowi i sam podbiega , głaszcze go po głowie i całuje :) choć nie powinien, to mnie tak rozczulają te Franiowe słodkości w stosunku do Jaśka ,że nie mogę zabronić miłości, chyba żadna matka nie zabroni w takich momentach :)Nasz Jaś ma katar i nieźle kaszle, biegamy między domem a szpitalem, w kółko jest osłuchiwany i drżę, by nie pogorszyło się,w każdym razie miejsce już na Niego czeka w razie czego... walczy chłop, walczy i oby wywalczył :) a oto kilka zdjęć naszych chłopaków :) w końcu kupiliśmy prezent gwiazdkowy, mamy aparat :) zwykły kompakt który to ma potrzebne funkcje dla takich laików jak my, uznałam, iż lustrzanki nie wykorzystam i błędne myślenie, że robi lepsze zdjęcia, bo jeśli nie zna się aparatu i jedzie się nieustannie na trybie auto, nie ustawiając przesłony, światła, etc, to nic nam po lepszym sprzęcie :) już pomału odkładam pieniądze na sesję zdjęciową Jaśka, może uda się nam przed operacją kto wie :) a kiedy dzieci śpią, to ja mam chwilę na odpoczynek :)

czwartek, 6 lutego 2014

są tacy ludzie ....

Są tacy ludzie, którym można powierzyć swoje dzieci bez obawy o ich bezpieczeństwo, rozwój psychiczny i fizyczny ,którzy kochają....Których miłość jest niesamowita :) kreatywność przewyższa wielu nauczycieli , piękno bije z serca :)Są tacy ludzie i my takiego kogoś mamy :) to PRABABCIA :) pełna ciepła, nigdy nie krzycząca, kochająca Franciszka i Jasia, a co najważniejsze nie krzycząca na Frania jak wyleje, wysypie, zbije, bo przecież to dziecko i ma do tego prawo, ma prawo porysować ściany, zbić talerz,wylać herbatę i nikomu ni do tego :) I ONA to rozumie, kocha , przytula, szanuje :) to PRABABCIA :) Franio za nią szaleje, Jaś uspokaja się w Jej ramionach i chętnie oddaję jej chłopaków na każdą chwilę :) bo jest przepełniona miłością :)
Czas szybko biegnie, a ja nawet nie wiem od czego zacząć... Dzieje się zbyt wiele... Wylewy w oczach się wchłonęły i póki co radzimy sobie :) Franciszek przyjmuje antybiotyk i jakoś chorobowo się zrobiło u nas w domku... MI doskwiera chroniczne zmęczenie, wiele spraw nad założeniem punktu przedszkolnego z Madzią mnie zajmuje, nieustanne kontrole lekarskie Jasia, choroba Franka i moje studia podyplomowe, na które mam najmniej czasu, energii i chęci ... a jeszcze 4 zjazdy, nie wspomnę o pracy dyplomowej, którą trzeba napisać ... a oto nasz Jaś leżący na brzuchu, męczę go nieustannie, póki co mamy za dużo do nadrobienia, więc jest tak :)